środa, 3 kwietnia 2013

Kolejne moje przygody z konmi

To wlasnie dzieki obozie w Galkowie stadnie Fernsztainow zaczela sie moja prawdziwa historia z komni. Pierwsze moje jazdy byly na legii. Na poczatku bylo nie zbyt w porzadku strasznie mi nie wychodzilo. Pewnego dnia wzielam Toda. Na pocztku jak zawsze mi nie szlo, ale kilka lekcji i tak jakby bysmy sb zaufali. Tod jest koniem ktory nie lubi brac wedzidla do pyszczka, zawsze mi uciekal ale tego dnia nie uciekl mi. I mi zaufal wiedzial ze ja mi nie zrobie krzywdy. Sa dzieci ktore jak wkladaja koniom wedzidlo to one pukaja o zeby konia. To jakbysmy wzieli lyzke i pukali sb nia o zeby. Konie maja sepcjalne miejsce gdzie mozna wlozycz palec i one wtedy nam otwieraja pyszczek. Moze i fakt wydaje nam sie to ochydne. Od tego wlasnie dnia, wszytskie jazdy staly sie wspaniale, pokochalam Todzia a on chyba mnie. Ale pewnego dnia znowu nam cos nie szlo... Tak jakym nie wiem ktos cofnol mi czas i tak po prostu mnie sluchal jak sie wkurzylam i on to poczul ze jestem juz na niego wsciekla wtedy sie sluchal. Ale tak po klili lekcjach niestety zrezygnbowalismy z legii. I tutaj pamietam moja slowa do mamy i jej odp.
-No fajnie terez juz nie bede jezdzic konno.
-Bedziesz
-No ale jak skoro nie tutaj?
-Znalzlam inna stadnie.
-Serio?
-Tak w pietek masz pierwsza jazde.
No i nadszedl ten piatek ja wesola wrocilam do domu przebralam sie konny stroj i pocjechalismy do tkkf Hubert. Moja pierwsza jazda byla na koniu mojej instruktorki o imieniu Harpun. Jak to zawsze na poacztku wyczeslam i osiodlam . Było zarabiscie. To tam na nowo wszytsko sie zaczelo nowe poznania nowe humorki koni. Po pewnym czasie konie na, ktorych ja jezdzilam zaufaly mi. I tak to wszytsko sie zaczelo. Potem dowiedzialam sie o obozie w Koczku.. Strasznie chciałam pojechac na ten oboz rodzice sie zgodzili, zaplacili mi za ten oboz i po kilku tygodniach pojechałam. Na tym obozie to nie wspomne ze kolezanki przytafily mi sie takie mile, pmocne nie tak jak na tamtych obozach. Ale pamietam taka jedna dziewczynke. Co udawala konia. Wszyscy sie z niej smialismy nawet kadra. Bosh z niej to byla beka. Wcale taka zla nie byla moze fakt wydawala sie dziwna ale nie mozna ludzi oceniac po humorach ani wygladzie.
No ale coz tak bywa, wydaje sie nam ze jestemy fajni a wcale tak nie jest. Wtedy pojechałam po raz pierwszy w swoj teren :). I bywaly upadki w terenie nawet. Jak zawsze gdzies musze zaliczyc glebe. No ale tak raczej ze mna bywa. I tak minely te 2tyg. Tego obozu to ja nigdy nie zapomne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz